Wszystko wskazuje na to, że wiosna się zbliża.
Po pierwsze kilka dni temu wykąpała mnie, a potem zaprowadziła do fryzjera.
Nie byłem z tego zadowolony, bo bardzo nie lubię gdy mi wyszarpują futerko i golą mnie z przodu i tyło na łyso.
No jedyna pociecha, że po tym zabiegu wszyscy “ochają , achają” i jestem najważniejszy na świecie. Wprawdzie część psów śmieje sie z mojej nowej fryzury, ale to ta część, która nigdy nie bywa u fryzjera. Wmawiam sobie, że mi zazdroszczą, bo jakoś muszę się pocieszyć.
A drugą oznaką nadchodzącej wiosny są coraz dłuższe spacery. Dzisiaj poszliśmy bulwarami aż pod Wawel, to prawie dwugodzinny spacer. Wprawdzie pogoda nie była najlepsza, bo trochę siąpiło, ale i tak spacer był wspaniały.
Po drodze spotkałem dwie dziewczyny, z którymi bardzo chętnie pobawiłbym się, niestety na bieganie nie było szans, bo ludzi i rowerów było bardzo dużo. Może spotkam je następnym razem.
Spotkałem też jednego dużego futrzastego chłopaka, który zaczął mnie obwąchiwać z każdej strony. Trochę już strach mnie obleciał, zastanawiałem się co dalej robić i znowu okazało się, że ona jest niezastąpiona.
Złapała krócej smycz i dobitnym głosem powiedziała “spokój, zostaw”. W pierwszej chwili pomyślałem, że zwariowała i do kogo ona to mówi, bo ja nie mam zamiaru zaczepiać tego włochacza, a tu stał się cud. Włochacz zatrzymał się i odstąpił o krok, a jego pańcia gwałtownie zaczeła go wołać. Mogłem odejść z godnością rzucając za siebie spojrzenie prawie zwycięzcy.
Mam nadzieję na następne takie fajne spacery


