Kilka dni temu za oknem była piękna pogoda, więc wybraliśmy się na spacer.
Tym razem jednak oprócz kumpla na spacer wyszła też Puma.
Nawet się ucieszyłem, bo bardzo ją lubię. Niestety nie była w spacerowym nastroju więcej staliśmy niż chodzili.
Wysokie trawy jakoś nie bardzo jej się podobały i chyba nasza ulubiona ścieżka też nie przypadła jej do gustu.
Żeby nie stać jej nad głową, wybiegaliśmy z kumplem do przodu i wracaliśmy.
Po jednym z takich powrotów zobaczyłem, że Puma siedzi na drzewie. Ja rozumiem na trawie, rozumiem na ławce, bo sam lubię tam posiedzieć, ale na drzewie?
To wysoko i można spaść. Ja tam nie lubię żadnych wysokości. Nie mogłem patrzyć, jak kiwa się na tej gałęzi. Wreszcie zdjęli ją i poszliśmy w stronę domu, no oczywiście w kocim tempie.
W drodze powrotnej kumpel pograł jeszcze w piłkę na boisku, a ja skorzystałem ze sposobności i pogadałem z Pumą o tym siedzeniu na drzewie.
Powiedziała, że ona drzew nie lubi, ale podobno tak wypada, więc gdy jest na spacerze to przynajmniej pazury musi zaostrzyć na drzewie.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz