Ona chyba mnie jednak bardzo lubi, bo co jakiś czas dostaje wspaniałe smakołyki, albo zabawki. Pod choinkę dostałem pyszne ciastka i różową piszcząca małpkę.
Ostatnio poszła na dłużej do sklepu i po powrocie wiedziałem, że coś mi przyniosła. Podskakiwałem, żeby jak najszybciej zobaczyć mój prezent i nagle usłyszałem piszczenie. Już wiedziałem, że będzie to piszcząca zabawka, ale jaka. Byle tylko to nie była znowu jakaś różowa małpka, którą nie można rzucać. Zaglądałem z każej strony i wreszcie zobaczyłem, jak odcina metkę od wspaniałej żółtej piszczącej piłeczki.
Gdy ją miałem w pyszczku byłem szczęśliwy, bo piłeczka pieknie piszczy, jest miękka i można ją toczyc po podłodze.
Oczywiście od razu powiadomiłem wszystkich warkotem, że to jest moja i tylko moja zabawka. Śmiały się ze mnie, ale co mi tam. Zabawka jest wspaniała.
Po godzinie zabawy, pomyślałem, że może jednak pozwolę jej się trochę pobawić, a może nie będzie samolubem i będziemy bawić się tą piłeczką razem.
To była fajna zabawa. Przynosiłem jej piłeczkę pod nogi, ona rzucała ją, a ja biegałem za nią jak szalony po całym mieszkaniu.


