Za oknem mróz, Wisła powoli zamarza, trzeba więc pomóc biednym ptakom. Nosimy im od jesieni suchy chleb, ale na taką zimę to muszą dostać coś pożywnego, tak ona mówiła. Kupiła różne ziarna, bo jak mówi dla każdego coś smacznego. Ja tam z ziaren lubię tylko ryż, a i to w niewielkich ilościach. Mamy w kuchni różne pudełka w jednym jest słonecznik dla sikorek, w innych to już sam nie wiem co jest. Do kaczek chodzimy razem z moim kumplem, ale dzisiaj poszliśmy sami.
Na nasz widok kaczki wyskoczyły z wody na lód i ruszyły biegiem w nasza stronę.
Za kaczkami wygramolił się na lód młody łabędź i też przyczłapał do brzegu.
Zaczęła sypać im ziarno, a kaczki zabrały się do pałaszowania obiadku, ale niestety łabędzi młodzian znalazł sobie rozrywkę, zaczął zaczepiać kaczki, szczypał je, a nawet ciągnął za pióra, tak że się aż przewracały. Myślałam, że jest głodny i chce odgonić te kaczki, od ziarna, ale on nie bardzo interesował się jedzeniem, a więcej zajmowało go podszczypywanie kaczek. A może one go czymś zdenerwowały?
Tak po cichu powiem, że trochę to go rozumiem, bo jak mnie jakiś szczeniak zdenerwuje, to też go lekko uszczypnę, ale ile potem jest gadania.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz