Lubię święta, chociaż w okresie przedświątecznym robi w domu rewolucję i nie ma dla mnie czasu. No ale za to w święta chodzimy na długie spacery, bawimy się i oczywiście zawsze uda mi się dostać jakiś przysmak. Wprawdzie mówi, że ciasta i wędliny nie są dla piesków, ale jak się dobrze ustawić, to zawsze coś spadnie i można spróbować.
W Wielką Sobotę pilnowałem pakowania koszyka. Sprawdzałem, czy wszystko włożyła i czy ładnie jest ułożone. Oczywiście
sprawdziłem, czy po drodze nie zgubi zawartości.
Inspekcja wypadła pomyślnie, więc pozostało mi czekanie na Wielkanocne śniadanie.
Najmniej smakowały mi jajka. To jednak nie jest moje ulubione jedzonko, ale za to szyneczka, kiełbaska i ciasta były wspaniałe.
Po takim obżarstwie, skorzystaliśmy z pięknej pogody i jak większość ludzi, poszliśmy na długi spacer. Ona jak zwykle zabrała aparat, a wtedy do moich obowiązków należy wyszukiwanie kwiatków, krzaczków, lub żyjątek odpowiednich do fotografowania.
Teraz nie ma z tym problemu, bo co kawałek coś zaczyna kwitnąć. Wprawdzie to bardzo spowalnia spacer, ale nigdzie nam się nie spieszyło.
Było trochę przy tym szukaniu śmiechu, bo myszkując za najładniejszymi fiołkami, złapałem na brodę liścia. Oczywiście musiała to też uwiecznić.
Zrobiliśmy dużo zdjęć i nawet mały deszczyk w drugi dzień Świąt nam w tym nie przeszkodził.



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz