piątek, 9 kwietnia 2010

Zimowe wspomnienia

 

Tej zimy na spacerki zabieraliśmy kumpla, albo kolegę.

Kolegę spotkało to co mnie rok wcześniej, więc gdy zostawał sam, zabieraliśmy go na spacer, żeby choć trochę poprawić mu nastrój.

Kumpel zaś został uziemiony w domu, bo jego pani złamała nogę, a reszta rodziny nie zawsze miała czas, żeby z nim wyjść.

Na początku obawiałem się, że będę musiał grzecznie chodzić za nimi i robić za cień, ale było wspaniale, a nawet śmiesznie.

W dzień chodziliśmy często na jednej smyczy i musieliśmy uważać, żeby się nie zaplątać koło drzewa, albo jej nie wywrócić. Pozwalała nam czytać psie gazetki i oglądać się za dziewczynami, a do tego chodziliśmy naszym szybkim spacerowym krokiem, co bardzo lubię.

Wieczorem mogliśmy pobiegać, chociaż na wstępie zapowiedziała, że nie wolno się oddalać i robić głupot. Bardzo lubimy jak nas chwali, więc postanowiliśmy, że pokażemy jak dobrze ułożonymi psami jesteśmy. Nie daliśmy się nawet sprowokować rozbrykanym szczeniakom spotkanym w parku, co było trudne, bo bardzo chętnie ustawiłbym je do pionu.

Bywało też wesoło na spacerkach. No przynajmniej dla nas.

Pewnego razu szliśmy sobie na smyczy ścieżką, a tu z przeciwka idzie nasz wróg z panem. Zdenerwowała się, bo wie jak go nie lubimy, a moja smycz nie jest przewidziana na możliwości mojego kumpla. Szybko uzgodniliśmy strategię i postanowiliśmy uspokoić ją, żeby nie popsuła nam zabawy. Szliśmy więc jak trusie koło nogi nie zwracając uwagi na ujadającego Fafika (tak go przezywamy mimo, że dokładnie wiemy jak ma na imię).

Zbliżał się do nas i zdawało się, że nas pożre na śniadanie, a my nic. Za to w momencie kiedy nas mijał, zawarczeliśmy strasznie. Fafik majtnął z przestrachu kozła, wylądował za panem i ze skomleniem w przysiadach popędził do przodu.

Śmialiśmy się do końca spaceru.

Wprawdzie zrobiła nam reprymendę, ale bardziej na pokaz, bo ona też go nie lubi.

W zimie było fajnie, ale cieszę się, że już przyszłą wiosna.

HPIM2257

Brak komentarzy: