poniedziałek, 24 marca 2008

Święta


Święta zaczęły się od przygotowania koszyka. Cały czas sprawdzałem co wkłada do koszyka i czy o czymś nie zapomniała. Zrobiłem inspekcję i wszystko było, i kiełbaska i szynka i jajka, nawet babka i chleb. No było jeszcze kilka innych rzeczy, ale już mniej smacznych. Koszyk stał potem na stole i nie mogłem się doczekać kiedy będziemy próbowali tych przysmaków. Odkryłem miejsce, gdzie jest położony sernik i chodziłem go wąchać, bo pięknie pachniał. Na drugi dzień, po porannym spacerze zaczęły wykładać wszystkie rzeczy z koszyka na stół, i przygotowywać uroczyste śniadanie, w którym ja też brałem udział i próbowałem różnych przysmaków.

W pierwszy dzień świąt była wspaniała pogoda, więc wybraliśmy się na dodatkowy długi spacer, chociaż w parku było tyle ludzi i piesków, że trudno było pobiegać, to jednak nad samą Wisłą znalazło się miejsce na małą przebieżkę. Wieczorem cieszyłem się już na następny dzień i obiecany spacer. Niestety, gdy rano podbiegłem do balkonu i zobaczyłem sypiący śnieg, cała chęć do spacerowania mi przeszłą. Z konieczności spacery były krótsze, ale za to udało mi się namówić je do zabawy w domu.

Lubię święta

Brak komentarzy: