poniedziałek, 17 sierpnia 2009

festiwal pierogów

Hura powiedziała, że zabierze mnie na festiwal pierogów. Wprawdzie nie wiem co to jest, ale brzmi bardzo smakowicie.

Podejrzewam, że jest to podobna impreza jak ta z chlebem. Tam dawali do spróbowania bardzo smaczne rzeczy, więc od razu byłem gotowy do drogi.

Pojechaliśmy tramwajem, którym bardzo lubię jeździć, a potem spacerkiem poszliśmy na Mały Rynek.

Pachniało pięknie, ale tłum ludzi był ogromny, a do tego występujący na estradzie zespół bardzo pięknie, ale bardzo głośno grał. Musiałem cały czas uważać, żeby mnie ktoś nie nadepnął.

Rozglądałem się ciekawie i grzecznie czekałem, gdy stała w kolejnych kolejkach po różne pierożki.

Na początku myślałem, że gdzieś przystaniemy z boku i od razu będziemy próbować, ale ona powiedziała, że zrobimy sobie ucztę w domu.

Miała rację, bo w ciszy domu (gdzie nikt mnie nie nadeptywał) te pierogi smakowały wspaniale.

pierogi

Mam nadzieję, że znowu będzie jakaś godna odwiedzenia impreza.

sobota, 25 lipca 2009

Wykopki

W ostatnim tygodniu koło mojego domku jest straszny rumor. Jakaś koparka przekopuje moje ulubione miejsce zabaw.

HPIM1532 

Mówiła, że jakieś rury wymieniają. No wymieniają, to niech wymieniają, ale dlaczego wykopali moje ulubione drzewko? Gdzie ja teraz będę… o przepraszam o takich rzeczach się nie pisze.

Codziennie rano po godzinie 6.00 budzi mnie koparka, chyba stanę się rannym ptaszkiem.

HPIM1571

Potem wyczekujemy kiedy będzie można przejść ścieżką, żeby wydostać się z domu i pójść na spacer. Dwa dni temu omal nie wpadłem do głębokiego rowu, bo wracając ze spaceru skręciłem w moją ulubioną ścieżkę, zapominając, że tam właśnie kopią.

HPIM1574 HPIM1555

Mam nadzieję, że może niedługo już skończą i znowu będzie można spokojnie wyjść na balkon i pobiegać koło domu.

Teraz mogę tylko poleżeć na kanapie, albo posiedzieć przed komputerem.

HPIM1471

sobota, 13 czerwca 2009

Internetowy spacerek

 

Wreszcie mam znowu dostęp do komputera i mogę powrócić do pisania.

W międzyczasie było malowanie i przenosiny do innego pokoju. Niestety przez długi czas komputer stał tak wysoko, że nawet gdy podskoczyłem nie mogłem do niego się dostać. Potem był problem z Internetem, ale wreszcie mam swoje krzesełko przy komputerze i mogę buszować po Internecie.

Na początek postanowiłem poszukać w sklepach internetowych psich przysmaków i sprawdzić jakie są modne fryzury. Przeszukując Internet natrafiłem na blogi przyjaciół piesków. Ucieszyłem się, bo tam na pewno znajdę wiadomości o moich kolegach, no ale chyba za wcześnie się ucieszyłem. Po wejściu znalazłem na kilku blogach po jednym wpisie, często z przed kilku lat, a do otwierania następnych zniechęciła mnie sonda.

Tytuł brzmiał ”jak często wychodzisz z psem” a możliwe odpowiedzi to.

Raz dziennie, dwa razy, więcej, raz na tydzień.

No musi to być wyjątkowy miłośnik zwierząt, który wychodzi z psem raz na tydzień.

Czy piesek nie ma swoich potrzeb? Czy nie musi pobiegać i poczytać wiadomości?

Szybko zamknąłem tego bloga, bo mogła tam być też inna sonda np. jak często poświęcasz psu trochę uwagi, a możliwe odpowiedzi; raz na miesiąc, raz do roku, wcale. A tak się ładnie zaczynało, “kocham psy”.

Na szczęście potem trafiłem do sklepu internetowego z psimi przysmakami i pokazałem jej jakie bardzo chętnie bym spróbował.

Dobra wiadomość – obiecała kupić te przysmaki.

niedziela, 15 marca 2009

Idzie wiosna

Wszystko wskazuje na to, że wiosna się zbliża.

Po pierwsze kilka dni temu wykąpała mnie, a potem zaprowadziła do HPIM0370afryzjera.

Nie byłem z tego zadowolony, bo bardzo nie lubię gdy mi wyszarpują futerko i golą mnie z przodu i tyło na łyso.

No jedyna pociecha, że po tym zabiegu wszyscy “ochają , achają”  i jestem najważniejszy na świecie. Wprawdzie część psów śmieje sie z mojej nowej fryzury, ale to ta część, która nigdy nie bywa u fryzjera.  Wmawiam sobie, że mi zazdroszczą, bo jakoś muszę się pocieszyć.

A drugą oznaką nadchodzącej wiosny są coraz  dłużsHPIM0405ze spacery.  Dzisiaj poszliśmy bulwarami aż pod Wawel, to prawie dwugodzinny spacer. Wprawdzie pogoda nie była najlepsza, bo trochę siąpiło, ale i tak spacer był wspaniały.

Po drodze spotkałem dwie dziewczyny, z którymi bardzo chętnie pobawiłbym się, niestety na bieganie nie było szans, bo ludzi i rowerów było bardzo dużo. Może spotkam je następnym razem.

Spotkałem też jednego dużego futrzastego chłopaka, który zaczął mnie obwąchiwać z każdej strony. Trochę już strach mnie obleciał, zastanawiałem się co dalej robić i znowu okazało się, że ona jest niezastąpiona.

Złapała krócej smycz i dobitnym głosem powiedziała “spokój, zostaw”. W pierwszej chwili pomyślałem, że zwariowała i do kogo ona to mówi, bo ja nie mam zamiaru zaczepiać tego włochacza, a tu stał się cud. Włochacz zatrzymał się i odstąpił o krok, a  jego pańcia gwałtownie zaczeła go wołać. Mogłem odejść z godnością rzucając za siebie spojrzenie prawie zwycięzcy.

Mam nadzieję na następne takie fajne spacery

HPIM0411

piątek, 20 lutego 2009

Bura

Jestem smutnym pieskiem, bo strasznie na mnie nakrzyczała. No ja nie wiem, czy to była tylko moja wina.

Poszliśmy rano na spacer, ale przez padający śnieg i wiejący wiatr raczej krótki. Mogłem tylko z daleka popatrzyć na psie gazety i na bieganie też nie było szans. Po wyjściu z parku poszła jeszcze do budki po zakupy, a mnie jak co dzień zostawiła przed budką. Trochę te zakupy trwały, bo w budce było kilkoro ludzi, więc po przeczytaniu wiadomości koło budki postanowiłem szybko pobiec do najlepszej w okolicy psiej gazety. Wydawało mi się, że zdążę wrócić pod dom, zanim dojdzie tam z zakupami.

Biegłem szybko na skróty i miałem szczęście nikogo przy gazecie nie było, a wiadomości były bardzo ciekawe. Już miałem wracać, gdy przybiegł taki czarny z zakręconym ogonem i warcząc przegonił mnie w zaspę śniegu. Usiadłem i postanowiłem go przeczekać, bo przebrnąć naokoło przez śnieg ciężko. Marzłem w tej zaspie, a on czytał i czytał.

Z daleka usłyszałem jej gwizdnięcie, ale nie mogłem się ruszyć, bo ten czarny stał mi na drodze.

Wreszcie po chyba długim czasie, znalazła mnie, odgoniła tego czarnego, zapięła smycz i całą drogę do domu musiałem słuchać jej wyrzutów. Nawet w wannie gdy roztapiała zaspy na moich łapach dalej gderała. Ale czy to moja wina, że ten czarny nie chciał mi zejść z drogi? Gdyby nie on, byłbym na czas pod domem

poniedziałek, 16 lutego 2009

Znowu zima

 

Witaj Mała fajnie, że sie odezwałaś.U nas też zrobiła sie zima. Było już tak ładnie wiosennie, zielono i zakwitły kwiaty, aż tu nagle znowu zaczął sypać ten śnieg.  Sypał i sypał, a na balkonie robiły sie coraz większe zaspy. Chyba nie lubię tego śniegu.HPIM0200

Z daleka nawet ładnie wygląda i ma tę zaletę, że dokładnie widać, gdzie są psie gazety, ale jest zimny i strasznie lepi sie do futerka.

Jest go tyle, ze muszę chodzić po ścieżkach, bo gdy zboczę, to tonę w śniegu. Potem gdy wracam ze spaceru jestem dwa razy cięższy, bo mam tyle brył lodowych na łapach brzuchu i mordce. Niestety jedyna metoda, żeby sie tego pozbyć, to kąpiel w ciepłej wodzie. zimowylolek

No i oczywiście znowu sypią chodniki tym czymś, co gryzie w łapki.

Wieczorem siadamy przed telewizorem i sprawdzamy prognozę pogody, kiedy wreszcie zrobi się ciepło i ten śnieg zacznie się topić.

 

sobota, 17 stycznia 2009

nowa zabawka

Ona chyba mnie jednak bardzo lubi, bo co jakiś czas dostaje wspaniałe smakołyki, albo zabawki. Pod choinkę dostałem pyszne ciastka i różową piszcząca małpkę.

Ostatnio poszła na dłużej do sklepu i po powrocie wiedziałem, że coś mi przyniosła. Podskakiwałem, żeby jak najszybciej zobaczyć mój prezent i nagle usłyszałem piszczenie. Już wiedziałem, że będzie to piszcząca zabawka, ale jaka. Byle  tylko to nie była znowu jakaś różowa małpka, którą nie można rzucać.  Zaglądałem z każej strony i wreszcie zobaczyłem, jak odcina metkę od wspaniałej żółtej piszczącej piłeczki.

Gdy ją miałpileczkaem w pyszczku byłem szczęśliwy, bo piłeczka pieknie piszczy, jest miękka i można ją toczyc po podłodze.

Oczywiście od razu powiadomiłem wszystkich warkotem, że to jest moja i tylko moja zabawka. Śmiały się ze mnie, ale co mi tam.  Zabawka jest wspaniała.

Po godzinie zabawy, pomyślałem, że może jednak pozwolę jej się trochę pobawić, a może nie będzie samolubem i będziemy bawić się tą piłeczką razem.

To była fajna zabawa. Przynosiłem jej piłeczkę pod nogi,  ona rzucała ją, a ja biegałem za nią jak szalony po całym mieszkaniu.

poniedziałek, 12 stycznia 2009

Bamboszek

 

 

W moim koszu na zabawki jest dużo różnych zabawek: są piszczące, są piłeczki, sznurek i pluszaki, ale moja ulubiona zabawka jest bamboszek. Kiedyś to był jeden z jej bamboszków, które wkładała zimą siedząc przy komputerze, ale odkąd jeden sie popruł, odziedziczyłem je w spadku. Bardzo lubie moje bamboszki. Można z nimi wymyślać różne zabawy, można go używać nawet jako poduszHPIM9842eczki.

W domu jest druga para podobnych bamboszków i dobrze wiem, że te nie są do zabawy, ale gdy ktoś przyjdzie, lub siedza zajęte czymś i nie zwracają na mnie uwagi podkradam jeden z tej drugiej pary i staję z nim na środku pokoju.

Wtedy zaczyna sie zabawa. Wszyscy rzucają się, aby odebrać mi buta, a ja czmycham do budki pod fotel i informuje wszystkich, że nie oddam zdobyczy. Podrzucają mi wtedy różne inne zabawki, ale ja twardo trzymam się  swego.

Jestem wtedy najważniejszy i nawet goście schodzą na dalszy plan.

Zabawa zawsze sie kończy gdy jej znudzi się juź patrzenie na wysiłki pozostałych. Wtedy każe mi przyjść i przynieść bamboszka. Oczywiście oddaję, bo nie chodziło mi o tego bamboszka, tylko, żeby wszyscy przypomnieli sobie, że ja też jestem w domu. 

czwartek, 8 stycznia 2009

łabędzi rozbójnik

Za oknem mróz, Wisła powoli zamarza, trzeba więc pomóc biednym ptakom. Nosimy im od jesieni suchy chleb, ale na taką zimę to muszą dostać coś pożywnego, tak ona mówiła. Kupiła różne ziarna, bo jak mówi dla każdego coś smacznego. Ja tam z ziaren lubię tylko ryż, a i to w niewielkich ilościach. Mamy w kuchni różne pudełka w jednym jest słonecznik dla sikorek, w innych to już sam nie wiem co jest. Do kaczek chodzimy razem z moim kumplem, ale dzisiaj poszliśmy sami.

Na nasz widok kaczki wyskoczyły z wody na lód i ruszyły biegiem w nasza stronę.

Za kaczkami wygramolił się na lód młody łabędź i też przyczłapał do brzegu.

Zaczęła sypać im ziarno, a kaczki zabrały się do pałaszowania obiadku, ale niestety łabędzi młodzian znalazł sobie rozrywkę, zaczął zaczepiać kaczki, szczypał je, a nawet ciągnął za pióra, tak że się aż  przewracały. HPIM9932Myślałam, że jest głodny i chce odgonić te kaczki, od ziarna, ale on nie bardzo interesował się jedzeniem, a więcej zajmowało go podszczypywanie kaczek. A może one go czymś zdenerwowały?

Tak po cichu powiem, że trochę to go rozumiem, bo jak mnie jakiś szczeniak zdenerwuje, to też go lekko uszczypnę, ale ile potem jest gadania.

wtorek, 6 stycznia 2009

zimowe problemy

 

Znowu przyszła zima, sypnął biały puszysty śnieg i cały park wHPIM9865 ygląda wspaniale. Fajnie jest biegać po tym śniegu, wsadzać nos w zaspy i biegać potem z zaspą na nosie. Dużo też czasu spędzam obserwując sikorki, które znalazły jadłodajnie na naszym balkonie.

Nawet wybaczam im poranną pobudkę, gdy stukają w okno domagając się następnej porcji słonecznika i orzechów. No wiem, że bez naszej stołówki ciężko byłoby im przetrwać zimę.

Sam na zimę obrosłem w pokaźne futro. Dobrze, ze zrezygnowała z wizyty u fryzjera, bo teraz jest mi ciepło, chociaż przezywa mnie od niedźwiadków.

Jest niestety jedna rzecz, która mi się w zimie nie podoba i przez to nie wiem czy lubię zimę. Gdy tylko zrobiło się zimniej, chodniki posypane, czy polane są czymś strasznym, co gryzie po łapkach. Nie pomaga mycie i smarowanie łap, bo i tak bolą.

Ludzie powymyślali różne rzeczy nawet ubranka dla psów o marnym futrze, a nie potrafią wymyślić żadnej ochrony na łapy. No to może , niech zmienią to coś czym posypują chodniki.

Hej ludzie, zwierzaki mają przez to chore łapy.