Późną wiosną, wracając ze spaceru zobaczyłem w ogródku przed domem znajomą panią, Siedziała na pieńku i miała coś na kolanach. Lubiłem ją, bo odkąd jej sunia przeniosła się do krainy szczęśliwości , często spacerowała z nami i przychodziła pobawić się ze mną. Szybko podbiegłem żeby się przywitać i zobaczyć co mi przyniosła.
Po powitaniach uchyliła zawiniątko, które leżało na jej kolanach i które bardzo mnie interesowało. Patrzyłem niecierpliwie, aż nagle wynurzyła się mała, biała, kosmata główka z różowym noskiem i niebieskimi oczkami, a z pyszczka wydobyło się cichutkie miauuu.
Po była Puma
Pani powiedziała, że teraz będziemy razem chodzić na spacery i że mam się nią opiekować. Lubię koty, ale nigdy nie chodziłem z żadnym kotem na spacer.
No i jak ja mam się opiekować tą malusieńką kotką, jak w parku jest tyle psów, które nie lubią kotów? Zacząłem zastanawiać się, czy to dobry pomysł z tymi spacerami, ale tak po cichu byłem dumny, że mnie wybrała na opiekuna.
I tak zaczęła się nasza przyjaźń z Pumą. Całe lato często chodziliśmy na spacery, bawiliśmy się w ogródku, a nawet raz poszedłem do niej w odwiedziny, chociaż bardzo nie lubię jeź
dzić windą.
Zbliżała się jesień i zastanawiałem się, czy teraz będziemy bawić się u mnie w domu, czy będę musiał jeździć tą windą na górę, gdy pewnego dnia na spacerze, Puma powiedziała, że niedługo będzie miała nowego brata.
Trochę mnie zamurowało, jeden kot, no kotka to do przyjęcia, ale z dwoma kotami spacerował nie będę.



1 komentarz:
No,ja Ci się nie dziwię!Nie wiem,czy z jednym by mi sie udało przejść,a co dopiero z dwoma,bo ja to jakoś zawsze jestem ZA kotem,i to szybko!
Ale fajnie było powspominac sobie nasze wspólne wakacje!Nic się wtedy nie bałam,bo Ty byłes ze mną.Wiesz,moze to dobrze ,że ta kotka bedzie sobie chodzić z kimś innym...No,nie zebym była zazdrosna,ale,tak sobie myślę.
Ty sobie wyobraź,przed chwila wyszłam na pole.Chodzę sobie po trawniku jak zawsze,a tu nagle widze cos zupełnie nieznanego.Nie pies,nie kot,nie ptak ani żadne meczące.Przyglądam sie,chciałam powąchac,jak zawsze-a to KŁUJE!Cofnęłam się,ONA szybko podeszła i wzięła mnie na ręce.Powiedziała ooo! i takie słowo,cos jakby"leż",no ale przeciez ja sie na trawniku nie kladę.
Jak poszłysmy tam za parę minut popatrzec,to juz tego nie było.
Nie mam pojęcia,co to mogło byc?
Moze Ty bedziesz wiedział?Twoja M.
Prześlij komentarz