środa, 16 stycznia 2008

Zima


Pierwsza zima w nowym domu była śnieżna i mroźna. Moje futerko jeszcze nie odrosło i było mi strasznie zimno. Starałem się szybko biegać, ale grudy i sól raniły mi łapki. Po każdym spacerze moczenie łapek w wodzie z mydłem, smarowanie maścią i cała przyjemność ze spaceru gdzieś przepadała. Ale takie dwie, usiadły i zaczęły coś szeptać. Wyciągnęły jakąś bluzę coś mierzyły, kroiły i szyły... No i wymyśliły - kubraczek dla mnie. No kubraczek dobra rzecz, ale dlaczego taki niebieski? Cud, że chociaż ten wzorek w kwiatki dały od środka. Na spacerze sprawdził się, bo było ciepło i hi hi hi nawet go zaakceptowałem, gdy zobaczyłem kumpla w kaftaniku seledynowym w różowe kropki. Niestety na drugi dzień, złapały mnie, postawiły na kanapie i zaczęły wciskać w coś moje łapy. Usiłowałem się wyrwać, ale z dwoma babami nie poradziłem sobie. Usiłowałem zrzucić to z łap, ale nie chciało zejść , żadne wykręcanie łap nie pomogło. Powiedziały - będziesz miał butki -. Pies i butki. Kot to rozumiem, ale pies? Wstyd było wyjść na spacer. Ale o dziwo butki też się sprawdziły, grudy i sól już mi nie były straszne. Tak mi się to spodobało, że zacząłem wyścigi z wiatrem. Niestety przy szybkim biegu butki pospadały i do domu znowu wracałem na trzech, albo na dwóch. A butki się znalazły i służyły do końca zimy

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Lolek,wiesz co?Mnie tez tak ubierają!ONA ma całą szafke ubrań dla mnie.
Mowie Ci,jakies czerwone albo w paski!
Ale wywalczyłam,ze chodzę tylko w jednym,takim najciemniejszym,zeby jak najmniej było widać,że coś mam na sobie.Co ja,krasnal jestem albo Czerwony Kapturek czy co? Twoja M.

Anonimowy pisze...

I tak trzymaj M, w końcu jesteśmy pieskami, a nie małpkami.

Anonimowy pisze...

I tak Cię podziwiam,że spróbowałes iśc w tych butach!Musisz JĄ naprawde lubic,ze sie tak poswięciłes!M.